Zespół Żłobków m. st. Warszawy – rekrutacja 2012.
Od przyszłego roku zasady rekrutacji do Zespołu żłobków m. st. Warszawy ulegną zmianie. Rada miasta wprowadziła nowe kryteria przyjęć podobne jak w przedszkolach. Powodem były min. protesty rodziców przeciwko zasadzie przyjmowania daty złożenia wniosku jako jedynego kryterium stosowanego przy przyjęciu do żłobka. Od 1 stycznia 2012 roku obowiązywać będzie kryterium punktowe a wnioski będzie można składać przez Internet. Ma to ograniczyć kolejki przy zapisach do żłobków.
W październiku rozpoczęły się prace nad nową procedurą rekrutacyjną, która z odpowiednim wyprzedzeniem ma się znaleźć na stronie internetowej Zespołu Żłobków m. st. Warszawy oraz dostępna będzie u kierowników poszczególnych żłobków. System będzie testowany w listopadzie i grudniu a na początku roku udostępniony zostanie użytkownikom. Rodzice będą mogli wybrać dla swojego dziecka trzy placówki. Po zarejestrowaniu się w systemie i wypełnieniu; wniosek trzeba będzie wydrukować i złożyć w żłobku pierwszego wyboru wraz z dokumentami potwierdzającymi spełnienie kryteriów. W żłobku rozpatrywać je będzie komisja rekrutacyjna zgodnie z warunkami przyjmowania dzieci określonymi w statucie żłobka.
Do żłobków dostaną się dzieci rodziców, którzy zbiorą największą ilość punktów. Maksymalną liczbę punktów dostaną rodzice mieszkający w Warszawie, odprowadzający podatek oraz pracujący lub uczący się w stolicy lub gdy ojciec lub matka dziecka jest niepełnosprawny albo niezdolny do pracy oraz samodzielnej egzystencji. Dodatkowe punkty będzie można uzyskać za rodzeństwo uczęszczające do żłobka, za dwoje lub więcej rodzeństwa do 14. roku życia. Punktacja uwzględni również rodziny objętej nadzorem kuratora oraz niepełnosprawność rodzeństwa malucha.
Dyrekcja Zespołu Żłobków zapewnia o sprawności systemu, rodzice jednak obawiają się problemów z rejestracją. W przypadku zgłoszeń o jednakowej liczbie punktów nadal obowiązywać będzie kolejność, tym razem rejestracji w systemie. W związku z tym w nowym roku szykuje się wielkie oblężenie serwerów żłobków miejskich przez aplikujących rodziców.
W całym kraju opieką żłobkową objętych jest jedynie ok. 30 tys. dzieci czyli 2 proc. W Warszawie brakuje ponad 3 tys. miejsc w żłobkach a rodzice oczekują na przyjęcie dziecka w długich kolejkach, albo później miesiącami czekają na listach rezerwowych. W miejskich żłobkach znajduje się ok. 4,3 tys dzieci a przeszło drugie tyle, czeka na wolne miejsca. Żłobki przyjmują dzieci z kolejki oczekujących, gdy tylko zwalnia się miejsce. Co roku w styczniu rodzice potwierdzali aktualność wniosków a podania rozpatrywano według kolejności zgłoszeń. Na zwolnione miejsce w danej grupie wiekowej przyjmowane były dzieci z listy rezerwowej gdzie nadal jest bardzo dużo oczekujących. Od 1 stycznia 2012 listy rezerwowe pójdą do kosza.
Wielu rodziców jest bardzo zawiedzionych sposobem wprowadzania zmian bo okres oczekiwania na wolne miejsce w żłobku znowu się dla nich wydłuży. Osoby, które są na pierwszych miejscach list rezerwowych zostaną od stycznia zmuszone do ponownego zapisywania się do żłobków i oczekiwania na miejsce na listach z nowymi zgłoszonymi. Starsze dzieci oczekujące na miejsca w wyższych grupach dzięki tej procedurze być może nigdy nie będą miały okazji zasmakować żłobkowej opieki. Rodzice po raz kolejny zostali pozostawieni sami sobie a polityka prorodzinna i zachęty do powrotu matek do pracy to kolejna urzędnicza fikcja. Jak widać na powyższym przykładzie brak miejsc w żłobkach publicznych to stan w Polsce permanentny i niezmienny od lat.
Ustawa żłobkowa, która miała być panaceum na kłopoty związane z opieką nad dziećmi do lat 3 nie spowodowała jakościowej poprawy sytuacji. Na miejsce w żłobkach nadal czeka w Polsce ok. 30 tys. maluchów. Brak taniej opieki dla dziecka to barierą nie do pokonania dla chcących powrócić na rynek pracy matek. Nianie i opiekunki nie skorzystały z okazji zalegalizowania swojego zawodu i nadal pracują w szarej strefie. Do września jako dzienni opiekunowie gminy zatrudniły trzy osoby. Dziadkowie to nadal wielki skarb i pomoc dla młodych rodzin z dziećmi. Nowe prawo nie wpłynęło na poprawę sytuacji w kraju w tym względzie głównie z powodu braku pieniędzy. Brak dotacji dla nowo powstających klubów malucha nie spowodował znacznego zwiększenia ich liczby. Jedyne co zapewnili rodzicom rządzący to podwyżki opłat za publiczne żłobki.
Rodzice dzieci uczęszczających do żłobków niezadowoleni z podwyżek protestowali 19 listopada przed Warszawskim Ratuszem wraz z pracownikami żłobków. Protest zorganizował nieformalny ruch „Głos Rodziców przeciw podwyżkom w żłobkach i przedszkolach”, który powstał w chwili gdy władze Warszawy wprowadziły podwyżki opłat za żłobki (prawie 500 zł zamiast ok. 190 zł miesięcznie za dziecko). Jednak do protestujących nikt z Ratusza nie wyszedł, organizatorzy zawiesili petycję do władz Warszawy na bramie pustego urzędu. Jak widać polityka prorodzinna nie jest priorytetem rządu ani dla lokalnych władz samorządowych.
Dla nas również nie znalazło się miejsce w żłobku, tak samo jak dla kilkorga dzieci moich znajomych.
Szczerze mówiąc nie znam nikogo, kto by się dostał.
Weszła teraz nowa uchwała żłobkowa, z godnie z którą MOPS lub Centrum Pomocy Rodzinie musi potwierdzić trudną sytuację, aby dziecko zostało przyjęte do żłobka z listy rezerwowej.
Moje dochody to 2500 PLN netto, a MOPS wystawił mi opinię, iż przy tych dochodach stać mnie na wynajmowanie mieszkania za 1400 PLN netto i opłatę za prywatną opiekę nad dzieckiem.
Piszę odwołania wszędzie gdzie się da, ale okazuje się, że ktoś gdzieś podejmuje decyzje, na które chyba nie można wpłynąć w żaden sposób.
Szukam rodziców, którzy również piszą odwołania i podania do w/w instytucji.
moje dziecko nie dostało się do żadnego z 3 żłobków pierwszego wyboru, mimo przewagi punktowej. Dyrektorzy żłobków tłumaczyli mi że urodziło się tak dużo trojaczków i czworaczków, że dla mojego dziecka które ma pierwszeństwo brak miejsca. Podobno mamy niż demograficzny, i dlatego podniesiono wiek emerytalny, bo coraz mniej dzieci się rodzi. Zrobiłam wywiad środowiskowy wśród znajomych samotnych rodziców, i żadne z 6 dzieci się nie dostało mimo „pierwszeństwa”. Kto nam mydli oczy?????????? i jak mam zarobić na wychowanie swojego dziecka, skoro nikt mi za siedzenie w domu z dzieckiem nie płaci?? I gdzie zbłądziła idea opiekuna dziennego?? Bo żeby zostać opiekunem dziennym, musiałabym przejść szkolenie, ale kto zaopiekuje się moim dzieckiem w trakcie szkolenia?? Poza tym czemu instytucja opiekuna dziennego nie może tyczyć się również opieki nad własnym dzieckiem?? Jesteśmy chyba jedynym Państwem w Europie mianującym się najbardziej prorodzinnym, które niszczy w zalążku naszą prorodzinność.