12 thoughts on “Prywatny Żłobek „Kubusiowy Raj”

  1. Bardzo proszę o kontakt na mój adres e-mail (prywatny) tych z Państwa, którzy byli związani z tym żłobkiem. Ja mam tam synka, który nie bardzo chce tam chodzić. Nie wiem dlaczego nagle pojawiły się zachowania, których wcześniej nie obserwowałam. Również osobę, która tam pracowała. Jestem przerażona tym, co czytam. Mój adres: ogrod-tajemniczy@wp.pl. Z przyczyn oczywistych aby dziecko nie miało problemów nie podam swojego imienia. Tata i mama

  2. Drodzy Rodzice jeśli jeszcze się wahacie i chcecie powierzyć antypatycznej p. Magdzie swoją pociechę to zdecydowanie odradzam tę pseudo placówkę, która powinna nazywać się Dziecięcy Koszmar a nie Kubusiowy Raj. Moje dziecko pomimo upływu okresu trzech lat, kiedy tam już nie uczęszcza cały czas wspomina jak tam było źle. Wszelkie próby wyjaśnienia i sygnalizowania kończyły się na rzecz jasna smsach typu: dziecko ma wybujałą fantazję itp. Oczywiście słyszeliśmy wielokrotnie ze tylko nasze dziecko się skarży, nikt inny itp. Jak odebrać fakt, że każdego ranka gdy tam jechaliśmy moje dziecko wpadało w spazmy i było przerażone. Gdy odbieraliśmy dziecko chciało stamtąd wychodzić spraliżowane ze strachu. Rzeczywiście dodatkowa opiekunka była jedna i widziałem ją sporadycznie. Nie chcę podawać szczegółów ponieważ do tej pory mnie trzęsie na samą myśl i wspomnienie. Zdecydowanie lepiej dopłacić parę złotych i opiekę powierzyć innej placówce kosztem spokoju swojej pociechy i własnego.
    Jeśli zatem możecie to omijajcie to miejsce szerokim łukiem. Nie jest to niestety tylko moja opinia (to tak na wypadek gdyby ktoś pomyślał że Jesteśmy przewrażliwieni). Teraz już wiem dlaczego pomimo zapewnień nie było podglądu on-line z kamerek. Może i dobrze ponieważ nie wiem co bym zrobił tej wrednej Wiedźmie.

    1. Kiedy Pana dziecko chodziło tam do żłobka? Jakub skutki przyniosła taka opieka dla dziecka?

  3. Moje dziecko chodziło w okresie wakacyjnym do tego żłobka. Podzielam zdania rodziców. Z płaczem za każdym razem zbierane przez właścicielkę , wracało bardzo głodne i zestresowane. Rano w drodze juz plakało . Myslalam,ze to stres przed obcym miejscem ale mam teraz porownanie,ponieważ od wrzesnia chodzi do panstwowego żłobka i od razu jest inne dziecko. Przestalo sie bać, nie trzyma sie mnie panicznie jak widzi panie. Potwierdziły się moje podejrzenia! !! Ten żłobek nie powinien działać. Odradzam!

  4. Zlobek działa nielegalnie. Właścicielka ma juz sprawe w prokuraturze i kolejne zgłoszenia na policji.
    Jeden z rodzicow pisał tu, ze nie zwróciła należnych pieniedzy. Nie jest to jedyny przypadek. Aktualnie nawiazalismy juz kontak z kolejnymi rodzicami, ktorzy chca isc przeciwko tej Pani do sadu. Wszystkich poszkodowanych i oszukanych rodzicow zachęcamy do kontaktu.

  5. Moje dziecko obecnie tam uczęszcza. Wraca głodne, zapłakane i zachowuje sie jak wydziczona, przerażona. Codziennie oddają mi przesikane ubrania, dziecko jest ciagle chore. Pani właścicielka wypisuje całe dnie koszmarne SMS z pomówieniami na temat dziecka. Drugiej opiekunki nie widziałam na oczy i nie wiem czy istnieje. Jedzenie tragiczne i nie dostosowane do małych dzieci.

  6. Zatrudnione są na stałe 2 osoby. Jak wynika z pięknych słów zawartych na stronie żłobka, iż na jedną opiekunke przypada 4 dzieci to oczywiscie kłamstwo. Byłam jeden dzień i nie chodzi mi tutaj o to, by oczerniać ten żłobek- sama zrezygnowałam, ze względu na właścicielke. Nie chodziło w sumie nawet o to, że musiałam się zajmować nawet 15 dziećmi, ale to, co wygadywała właścicielka to przekracza wszelkie granice. Dzieci są czyste, myte i przebierane około 15, przed przyjsciem rodziców!Karmione na wyścigi, muszą wszystko zjeść do końca, na siłe. Ciekawe dlaczego każdy jeden rodzic nie może wejść do góry w każdej chwili? To o czyms swiadczy.. Prywatny żłobek wydaje się, że „lepszy” – w niczym nie dorównuje żłobkowi państwowemu, w którym teraz pracuje.

    Pozdrawiam serdecznie

    1. Droga „Olu” zaciekawił mnie bardzo fragment Twojego wpisu: „(…)ale to, co wygadywała właścicielka to przekracza wszelkie granice.” Co konkretnie mówiła Szanowna Pani Magdalena (vel. Michalina)?? Ciekawi mnie to o tyle, że pomimo, iż zabraliśmy już swojego Bąbla z tego przybytku to rozważamy z żoną przeprowadzenie jakiejś większej „akcji informacyjnej” nt. tej Pani.

  7. [b]Nie polecam żłobka „Kubusiowy Raj”[/b] ul. Radzymińska w Warszawie, główne zarzuty to:
    1. dziecko miało cały czas katar (w nowym żłobku nagle mieć przestało),
    2. właścicielka jest bardzo „trudna” w kontakcie m.in. nie chce podać danych osobowych i liczby opiekunek (co jest nie zgodne z ogólnie przyjętymi normami), non-stop ma pretensje, nie podobają jej się prywatne relacje pomiędzy rodzicami,
    3. praktycznie nie ma możliwości zobaczenia własnego dziecka w miejscu w którym przebywa (sala maluszków jest na 2 p., a dzieci zostawia się i odbiera „w drzwiach”),
    4. właścicielka bardzo często wymaga zaświadczenia od lekarza (patrz pkt. 1. i żeby było jasne dalecy jesteśmy od chęci podrzucania chorego dziecka do żłobka, właścicielka nawet starała się to tłumaczyć „ogólnym” dobrem dzieci, ale dopiero w nowym żłobku zobaczyliśmy jak to może funkcjonować i to bez szkody dla dzieci – osobiście wydaje się nam że to chodziło po prostu o to, żeby w żłobku było jak najmniej dzieci),
    5. Właścicielce i drugiej z opiekunek (TAK NAPRAWDĘ to w żłobku na stałe są 1 lub 2 osoby – czasami przychodzi ktoś „dorywczo” patrz pkt. 2), trudno zaufać, często z małżonką przyłapaliśmy je na jakiś kłamstewkach.

  8. Witam. Również przestrzegam. Byłam tam w sprawie pracy i uciekłam po godzinie. Niestety, Pani właścicielka jest osobą, delikatnie mówiąc: „trudną” we współpracy. Jedna Pani opiekunka jest przepracowana i ciągle sztorcowana przez właścicielkę. Żadnych zaniedbań nie widziałam, natomiast atmosfera jest przykra.

  9. Żłobek na którym się zawiedliśmy (srodze!!!) to „Kubusiowy Raj” też na Zaciszu, przy Radzymińskiej.

    Koszmar. Synek wracał głodny, z silną chrypą od krzyku, z czerwonymi oczami. Pani (ciągle ta sama, rano i po południu, nie widzieliśmy nikogo do pomocy) sztorcująca rodziców jak kapral, rano nas poganiała, że co tak wolno, niemal wyrywała nam synka z rąk i pokrzykiwała, że już-już-już mamy wychodzić, nie roztkliwiać się i nie wprowadzać zamieszania a w ogóle po co nas AŻ tyle (czyli dwoje rodziców…!), przy odbiorze wciskała go nam w ręce i pędem wracała na górę, w locie rzucając informacje, że „znowu nic nie chciał jeść”.

    Po tygodniu tych koszarów, kiedy mały wybuchał płaczem na sam widok drzwi od żłobka – nie posłaliśmy go tam więcej. Dostaliśmy od szefowej kilka obraźliwych w tonie SMSów. Mimo umowy wypowiedzianej przez nas o czasie – zwrotu kosztów nie dostaliśmy. Cóż – nie zubożeliśmy od tego a właścicielka się nie wzbogaciła, ale niesmak pozostał.

    Umów się przestrzega a nie raptem przestaje odpowiadać na telefony i maile.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *